Nie ma w krajach rozwiniętych osoby pracującej, która nie spotkałaby się z tym określeniem. Jest to piękne hasło, które rozgrzesza każdego marnego menedżera i lidera ze wszystkich win i grzechów dnia codziennego. Jesteś małostkowym despotą i czepiasz się swojego zespołu za każdy nieistotny drobiazg, jakby obrazili czyjeś uczucia religijne? Jesteś nieczułą, wyniosłą szefową, której nie obchodzą problemy rodziców pracujących i nie ma u Ciebie zwolnień lekarskich na dziecko? Nic nie szkodzi, wystarczy, że dwa razy w roku pójdziesz się napić ze swoim zespołem albo pojedziecie w Bory Tucholskie na paintball, nazwiesz to team buildingiem, opublikujesz relacje na LinkedIn i droga do grona najlepszych liderów stoi przed Tobą otworem.