Dział: ACT (A)
Sztuczna inteligencja wkracza na hale produkcyjne z niespotykaną dotąd dynamiką. Automatyzuje procesy, analizuje dane, podejmuje decyzje w czasie rzeczywistym. W wielu przypadkach zwiększa efektywność, eliminuje błędy i ogranicza koszty. Jednak czy każda implementacja AI rzeczywiście wspiera człowieka? A może zbyt często go wyręcza – odbierając nie tylko zadania, ale i kompetencje?
Podczas ostatniego Kongresu Szefów Produkcji, który miał miejsce w urokliwym Zamku Królewskim w Niepołomicach, miałem niecodzienną okazję uczestniczyć w interaktywnej sesji, która na długo zapadnie mi w pamięć. Było to spotkanie dwóch światów: ludzi z krwi i kości, liderów produkcji z realnym doświadczeniem, i sztucznej inteligencji, która miała za zadanie przeanalizować ten sam case study. Dokładnie ten sam przypadek dotyczący jakże codziennych problemów menedżerów produkcji. Tematem była sytuacja dobrze znana każdemu szefowi produkcji: jak poradzić sobie z brakami kadrowymi i jednocześnie dowieźć wynik? Ten tekst to opowieść o tym, jak ludzie – mimo wszystkich ograniczeń – nadal potrafią coś, czego sztuczna inteligencja nigdy nie będzie umiała: dostrzegać emocje, budować relacje i podejmować decyzje z empatią.
Czy – jako szef produkcji – nie masz czasem ochoty, stojąc przed zespołem doświadczonych ludzi, zapytać „a może tym razem spróbujemy czegoś innego?”
Głównym zadaniem każdego działu produkcji jest wyprodukowanie zaplanowanej ilości zgodnych z wymaganiami klienta wyrobów, w przewidzianym czasie, przy optymalnym wykorzystaniu zasobów ludzkich. W teorii brzmi prosto i klarownie. W praktyce produkcyjnej każdego dnia pojawiają się setki drobnych przeszkód, które oddalają nas od tego celu. I choć nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, wiele z tych przeszkód wynika z powtarzalnych błędów, które można wyeliminować. To właśnie codzienne, pozornie drobne zaniedbania często decydują o tym, jak finalnie kończymy dzień.
Od ponad 20 lat pracuję z młodymi ludźmi – zarówno jako menedżer, jak i współpracownik. Widziałam, jak zmienia się świat, wartości, sposób komunikacji, styl uczenia się i podejście do pracy. Jedno natomiast pozostaje w wielu firmach produkcyjnych niezmienne – sposób wdrażania nowych pracowników. I choć zmienił się świat, to onboarding w niektórych miejscach wygląda dokładnie tak samo, jak dwie dekady temu. A przecież przed nami zupełnie inne pokolenie – generacja Z, a już za moment Alpha – wychowane w cyfrowej rzeczywistości, z ogromną potrzebą sensu, szybkiej informacji zwrotnej i elastycznego podejścia.
Od lat w obszarach produkcyjnych można spotkać pracowników reprezentujących różne pokolenia. W dzisiejszych zespołach obserwujemy różne grupy wiekowe ceniące różne wartości i wyróżniające się innymi przekonaniami, motywacjami oraz sposobami samej pracy. Właściwe zarządzanie różnorodnością tworzy nowe możliwości operacyjne i jest szansą na rozwój oraz osiąganie długoterminowych wyników.