Mówimy o zwinnym zarządzaniu, o produktywności, ale też o zaangażowanych i efektywnych zespołach. Codziennie na spotkaniach prezentujemy rzędy tabel, zestawień, porównań i płynących z nich wniosków. Informacje przekazywane są w nie zawsze przystępnej dla odbiorcy formie – opisowej. Z kolei dane przedstawiane w formie graficznej (słupki, linie) są lubiane z uwagi na ich jasność i klarowność. Graficzne zobrazowanie danych zdaje się sprzyjać sprawnej komunikacji w zespole warsztatowym. Dzięki możliwości takiej wizualizacji łatwiej jest proponować potencjalne rozwiązania, przenosić procesy w inne miejsca lub anulować niektóre istniejące na poczet nowych. Wszystkie te zabiegi można określić mianem optymalizacji – czyli ciągłym procesem usprawniania oraz doskonalenia etapów produkcji, mającym na celu zwiększać wspomnianą wyżej efektywność, redukować koszty, a także poprawiać jakość oferowanych produktów. Słowo „optymalizacja” budzi u pracowników niejednokrotnie negatywne skojarzenia. Przejawia się to w stwierdzeniach, które sugerują brak kompatybilności działań departamentów administracyjnych z produkcyjnymi, negują proponowane rozwiązania/usprawnienia lub wyrażają niechęć do nadchodzących zmian.
Jak w takim razie przeprowadzać warsztaty optymalizacyjne, by nie budziły strachu i niechęci wśród pracowników, aby chcieli w nich aktywnie uczestniczyć, byli zaangażowani i czuli, że mają realny wpływ na to, co dzieje się w ich miejscu pracy i na ich stanowiskach pracy? To są pytania, na które szuka odpowiedzi każdy, kto na co dzień spotyka się z zarządzaniem i wspieraniem produkcji.
Słowo o Man Trucks…
Zakład MAN w Niepołomicach to...