Kierunek Toyota, czyli rekrutacyjni pogromcy mitów

Temat numeru Otwarty dostęp

Przed polskimi zakładami produkcyjnymi, działającymi pod wspólną nazwą Toyota Motor Manufacturing Poland (TMMP), zarysowała się szansa na stworzenie w Polsce największego, poza Japonią, centrum produkcji napędów 
do samochodów Toyoty.

Kiedy w 2016 r. do jelczańskiej fabryki Toyoty dotarła informacja o przyznaniu jej od września 2019 r. produkcji silników do napędów hybrydowych, niespełna 500-osobowa załoga odetchnęła z ulgą. Od czasu kryzysu w 2008 r. los nie był dla niej łaskawy. Fabryka, zaprojektowana jako miejsce wytwarzania dwulitrowych silników Diesla, tylko w latach 2005–2007 rozwijała się i zwiększała produkcję. Późniejsze zmiany na rynku motoryzacyjnym i powolne odchodzenie od silników wysokoprężnych sprawiły, że produkcja stopniowo malała, a załoga skurczyła się o ponad połowę. Zgodnie z filozofią Toyoty, zakładającą dotrzymywanie zobowiązań i długofalowe myślenie, zarząd dokładał wszelkich starań, by zakład mógł normalnie funkcjonować, a pracownicy wspierali te wysiłki działalnościami przynoszącymi redukcję kosztów i poprawę wyników. Dzięki temu w jelczańskim zakładzie zaczęto produkować mniejsze jednostki wysokoprężne oraz silniki benzynowe, a zwieńczeniem starań załogi stała się lokalizacja produkcji napędów hybrydowych, skonstruowanych według założeń Nowej Globalnej Architektury Toyoty (TNGA). W związku z połączeniem z wałbrzyską fabryką Toyoty, również rozpoczynającą produkcję elementów do napędów hybrydowych, przed obydwoma zakładami, działającymi już pod wspólną nazwą Toyota Motor Manufacturing Poland (TMMP), zarysowała się szansa na stworzenie w Polsce największego, poza Japonią, centrum produkcji napędów do samochodów Toyoty.

REKLAMA

​​


Ogromne wyzwanie czy niezwykła szansa?


Nowy projekt postawił przed wszystkimi działami jelczańskiego zakładu ogromne wyzwania, a jedno z największych – zwiększenie zatrudnienia o ponad 600 osób – stanęło przed działem personalnym. Rekrutacja wystartować miała w kwietniu 2018 r., czyli w czasie, gdy media donosiły już o rekordowo niskim bezrobociu i „rynku pracownika”. Zarząd firmy, świadomy ryzyka, jakie niosłoby niezapewnienie odpowiednio licznego, wykwalifikowanego personelu, zaakceptował zaproponowaną przez dział personalny strategię rekrutacyjną, zakładającą bardzo szerokie, otwarte podejście do rynku pracy i profilu kandydata. 

Po pierwsze, załoga operatorów i pracowników technicznych zwiększyć się miała z ok. 300 do ok. 900 osób, czyli o 200%. To oznaczało, że wśród nowo zatrudnionych osób pojawić się muszą doświadczeni pracownicy produkcji, którzy obeznani są z nowoczesnymi systemami produkcji i szybko wyszkolą się do pracy zgodnie z założeniami Systemu Produkcyjnego Toyoty. Trudno byłoby bowiem sprawnie uruchomić produkcję, mając do dyspozycji 600-osobową armię „żółtodziobów”, a pamiętajmy, że nowy projekt oznaczał całkowite przezbrojenie zakładu, większą automatyzację i bardziej zaawansowane procesy technologiczne. Znaczną część kandydatów stanowiły jednak właśnie osoby chcące się przekwalifikować i spróbować swoich sił przy produkcji l...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 6 numerów czasopisma "Menedżer Produkcji"
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
  • Dodatkowe dokumenty do pobrania i samodzielnej edycji
  • ...i wiele więcej!

Przypisy